Fake newsy oczami internautów

26 lipca 2018, Robert Sadowski

Fake newsy, czyli nieprawdziwe informacje rozpowszechniane przez media od kilkunastu miesięcy są bardzo głośnym i nośnym tematem. Warto się przyjrzeć temu zjawisku dokładniej.

Czym są fake newsy zwane czasami postprawdą? Tak naprawdę pojęcie to nie zostało nadal dobrze zdefiniowane. Głównie chodzi o informacje chętnie rozpowszechniane przez media, które niestety nie są prawdziwe. Po co się je dystrybuuje? Czasami robi się to dla rozgłosu i zdobycia większej publiki i oglądalności (a to przekłada się na wyższe zarobki), a czasami dla uzyskania korzyści politycznych, ekonomicznych czy naukowych. Często początkiem fejka jest zwykły żart, który niczym śnieżna kula puszczona z góry przybiera na mocy i objętości.

Celem uściślenia definicji można się oprzeć na wytycznych Komisji Europejskiej, która 26 kwietnia 2018 w komunikacie Zwalczanie dezinformacji w internecie podejście europejskie: COM(2018)236 definiuje dezinformację, jako możliwe do zweryfikowania nieprawdziwe lub wprowadzające w błąd informacje tworzone, przedstawiane  i rozpowszechniane w celu uzyskania korzyści gospodarczych lub wprowadzenia w błąd opinii publicznej, które mogą wyrządzić szkodę publiczną.

Co ważne otrzymujemy też dokładne wytyczne, czym nie są fake newsy albowiem dezinformacja nie obejmuje:

  • błędów sprawozdawczych,
  • satyry i parodii
  • wyraźnie oznaczonych stronniczych wiadomości i komentarzy.

Do rozpowszechnienia się fake newsów przyczyniły się platformy społecznościowe a głównie Twitter (fałszywe konta) i Facebook (algorytm), który po pewnym czasie prosperity naprawia swoje błędy. Generalnie pojęcie fake newsów zaczęło się pojawiać w 2016 roku i osiągnęło kulminację rok później (Google Trends). W 2018 roku dzięki porządkowym działaniom Facebooka i zmianom algorytmu straciło nieco na popularności. Głównie pojawiało się w kontekście negatywnych wpływów na politykę i wybory. Znane są najgłośniejsze przypadki fake newsów:

  • o Donaldzie Trumpie i jego kampanii i wygranych wyborów prezydenckich;
  • referendum Brexit w Wielkiej Brytanii;
  • włoskie referendum konstytucyjne i ataki na premiera Włoch Matteo Renziego;
  • kampania prezydencka Alain Juppé we Francji;
  • banknoty w Indiach o nominale 2000 rupii inwigilujące obywateli;
  • Barack Obama i jego zakaz ślubowania wierność fladze w szkołach publicznych w całym kraju;
  • chorwacka reprezentacja a przekazanie wynagrodzenia od FIFA biednym dzieciom;
  • oświadczenie papieża Franciszka nt. rzekomego poparcia dla Donalda Trumpa.

I przykłady fake news z naszego podwórka:

  • Agata Duda i niepodanie ręki Donaldowi Trumpowi;
  • wiewiórka z Parku Szczęśliwickiego i LexSzyszko.

Szczyt popularności fake newsów w 2017 roku potwierdzają też dane wyciągnięte z monitoringu mediów Newspoint. Rok 2016 nie obfitował we wzmianki o tym zjawisku. Dopiero w grudniu 2016 odnotowaliśmy niecały 1000 wzmianek. Ekstremum nastąpiło w lipcu 2017 roku z ponad 20 000 wzmianek. Obecnie sytuacja jest w miarę ustabilizowana i odnotowujemy od 5000 do 8000 wpisów o fake newsach miesięcznie.


Facebook robi co może i już po kilku miesiącach działań widać światełko w tunelu, a co najważniejsze użytkownicy są już bardziej świadomi zagrożeń trafienia na nieprawdziwe wiadomości. Rośnie znaczenie organizacji i wydawców, którzy cieszą się zaufaniem odbiorców, dokładnie weryfikujących wiadomości przed rozpowszechnieniem. Oczywiście nadal brakuje rozwiązań systemowych czy technologicznych. Systemów, które weryfikowałyby wiadomości i odsiewały te z dużym prawdopodobieństwem dezinformujące czy wręcz oszukujące. Techniczne działania samych platform społecznościowych to jeszcze za mało. Nadal jest za dużo przestrzeni do manipulacji.

Media społecznościowe są coraz częściej traktowane, jako jedno z głównych źródeł informacji. Bardzo ufamy influencerom, którzy prezentują i polecają produkty i usługi, z których sami korzystają. Mamy mało czasu na dokładne sprawdzenie informacji, które znajdujemy w mediach. Na platformach społecznościowych brakuje mechanizmów kontroli jakości zamieszczanych informacji, które obowiązują w profesjonalnych serwisach i agencjach informacyjnych. Złe i szokujące wiadomości dużo szybciej się rozchodzą niż te zwyczajne. Po prostu częściej je udostępniamy. Do tego przyczyniają się kwestie algorytmów, które najczęściej te kontrowersyjne newsy podsuwają nam na samym szczycie naszego news feeda. Jest też problem fejkowych kont. Dużo łatwiej puścić fałszywe wiadomości z lewego konta niż pod swoim nazwiskiem. W 2016 roku przed wyborami prezydenckimi w USA fałszywe konta będące botami stanowiły ponad 18% wszystkich postów na temat kampanii wyborczej. A to jeden z doskonałych przepisów na fake: samocytujące się lewe konta.

System CARE

W kontekście szybkiego rozpowszechniania się fake newsów warto pamiętać, że sieci społecznościowe były przykładem modelu zespołu z Wojskowej Akademii Technicznej, którego kierownikiem był profesor Andrzej Najgebauer, zwanego systemem CARE (Creative Application To Remedy Epidemics). Badaniom poddano w jaki sposób rozpropaguje się w danej populacji reklama czy plotka. Okazało się, że jest bardzo dużo podobieństw z roznoszeniem się epidemii choroby zakaźnej.

Wyodrębniono dwa rodzaje sieci: „small-world” i „scale-free„. Small world bazuje na tym, że każda osoba jest w stanie dotrzeć do każdej innej poprzez nie więcej niż sześć uściśnięć dłoni. Scale free występuje wtedy, gdy ktoś ma dużo kontaktów to częściej  spotyka się z ludźmi i z większym prawdopodobieństwem pozna kolejne osoby. Taka osoba zwana jest w sieci tzw. hubem, czyli węzłem z dużą liczbą bezpośrednich połączeń z innymi. Powstawanie hubów ma duży wpływ na rozprzestrzenianie się informacji.

Powstające spontanicznie sieci społeczne, mają właśnie cechy sieci typu ”small world” i ”scale-free”. Większość organizacji przestępczych czy terrorystycznych ma właśnie taki charakter. Podobnie jest z organizacjami rozsiewającymi fake newsy. Są mobilni i szybcy i łatwo mogą ukryć swoje działania w społeczeństwie.

Przetestuj Newspoint

Modele sieci społecznych znajdują też zastosowanie w marketingu i reklamie. Huby i influencerzy mogą skutecznie wpływać na wyniki i nagłośnienie danej kampanii. A nie zawsze najważniejsze są te węzły sieci, które mają największą liczbę połączeń. Istotne są węzły, które nie muszą mieć dużo bezpośrednich połączeń, ale znajdują się na styku grup społecznych. Dzięki temu szybciej przekazują daną informację. System CERN potrafi wyszukiwać w dużych sieciach takie osoby. Może to mieć znaczenie zarówno dla rozpowszechniania komunikatu reklamowego marki, jak i dla blokowania fake newsów.

Badanie IAB Polska z lipca 2018, czyli co sądzą o tym internauci

IAB Polska pod koniec 2017 roku zrealizowało metodą CAWI badanie użytkowników internetu w wieku 15+, o tym, co sądzą internauci o fake news. Próba była reprezentatywna ze względu na wiek, płeć oraz korzystanie z sieci i wynosiła n=2090 osób. W badaniu zapytano między innymi o wiarygodność i przydatność kanałów komunikacji w odniesieniu do wiadomości z kraju i ze świata, źródła nieprawdziwych informacji online oraz kto najczęściej rozpowszechnia nieprawdziwe informacje. Podsumowanie badania ukazało się w lipcu 2018 roku.

Za główne źródło nieprawdziwych informacji uznano media społecznościowe (ponad połowa ankietowanych). Następnie portale informacyjne (39%), serwisy wideo (22%), serwisy rozrywkowe (14%) i komunikatory (8%). Nie ufamy mediom społecznościowym w tym kontekście. Wpisy i komentarze socialowe to najszybsza droga rozpowszechniania się fake newsa.

Badani uznali, że najczęściej do rozpowszechniania fałszywych wiadomości przyczyniają się sami internauci (62%).  39% wini redakcje serwisów internetowych a 27% uważa, że stoją za tym specjalnie przeszkolone osoby zza granicy. Te wyniki dobrze obrazują problem zjawiska. Mimo, że z badania wynika, że za fake newsy winni są głównie sami internauci to przy okazji tzw. odłamkowym dostaje się też portalom i serwisom informacyjnym.

Ciekawym aspektem badania było pytanie o wiarygodność i przydatność kanałów komunikacji. Za najbardziej wiarygodne uznano w kolejności malejącej prasę – gazety, radio, prasę – magazyny, rozmowy prywatne, internet i telewizję. Czyli prasa jest traktowana za najbardziej wiarygodną a telewizja za najmniej wiarygodną. Jeśli chodzi o przydatność mediów to zdecydowanie wygrał internet, następnie gazety i radio, magazyny z telewizją i na końcu nasze prywatne rozmowy, jako najmniej przydatne.

Jak walczyć z fake news?

W raporcie Fake news, czyli jak kłamstwo rządzi światem” opracowanym przez agencję informacyjną Newseria oraz firmę doradczą public relations Szapiro Business Advisory otrzymujemy bardzo dobre porady na upewnienie się, czy mamy do czynienia z fake newsem:

  • sprawdzaj URL serwisu, często jest on zbliżony do tego zaufanego;
  • sprawdzaj właściciela domeny i datę jej rejestracji – te najnowsze mogą budzić wątpliwości (https://who.is);
  • brak zakładki o nas i składu redakcji;
  • brak cytatów i cytowane osoby, które reprezentują różne poglądy;
  • brak źródeł danych;
  • brak podpisu autora tekstu;
  • brak oryginalnych zdjęć;
  • istnienie podobnych zdjęć może świadczyć o podrobieniu zdjęcia z fake newsa;
  • czy news był publikowany przez inne media? Najczęściej prawdziwe informacje poruszane są przez różne redakcje;
  • sprawdzaj autora posta w social media – być może jest to fałszywe konto.

Dobrym rozwiązaniem jest weryfikacja kont w social media. Zweryfikowany użytkownik nie wrzuci fałszywki do obiegu. Z dużą ostrożnością podejdziemy do newsów puszczanych przez osoby z kont niezweryfikowanych. Lewe konto dość łatwo rozpoznać jeśli stworzone zostało na szybko bez większej historii, komentarzy, zdjęć i innych interakcji albo właśnie ze zbyt nie statystyczną liczbą sztucznie tworzonych aktywności.

Dobrą praktyką jest częstsze korzystanie z materiałów wideo albo sprawdzanie czy news takowe zawiera. Wideo dużo trudniej zmanipulować i jest to zbyt czasochłonne i kosztowne (chociaż znany jest tragiczny przypadek fake wideo z Indii o porywaczach dzieci, który rozszedł się na WhatsApp). Zupełnie inaczej niż artykuł, wpis blogowy czy wiadomość na Facebooku czy Twitterze.

Osobną kwestią są technikalia i zmiany w algorytmach serwisów. O Facebooku już pisaliśmy – aktualizacje dotyczą ekspozycji logo wydawców w newsfeedzie, wyłączenia możliwości edycji nagłówków, ulepszenie sposobów monitorowania treści, czy zmniejszenie zasięgów viralowych treści. Google natomiast testuje oznaczanie w wyszukiwarce newsów, które mogą być fałszywe. Zupełnie inna jest polityka Twittera. “Nie zamierzamy usuwać treści na podstawie tego, że są nieprawdziwe. Jedną z sił, jaką posiada Twitter, jest rój dziennikarzy, obywateli, działaczy korygujących zapis, poprawiających informacje. Nie jesteśmy sędziami prawdy. Nie sądzę, aby firmy technologiczne decydowały podczas wyborów, co jest prawdą, a co nie jest prawdą” – mówił Nick Pickles, Head of Public Policy brytyjskiego Twittera. Z drugiej strony Twitter nie dawno dokonał zmiany w API serwisu. Nowe mechanizmy wyłapują identyczne treści, które są automatycznie rozsyłane z wielu kont, które bardzo często są fałszywkami. Zapowiedział także blokowanie użytkowników wykorzystujących boty i specjalne programy służące do automatycznego publikowania szkodliwych treści.

Czy minusem Facebooka jest to, że im bardziej stara się powstrzymać fake newsy, tym większe będą oczekiwania społeczeństwa? Czas pokaże.

Do walki z fake newsami warto wybrać narzędzia monitoringu mediów. Tam łatwo znaleźć podobne artykuły czy wpisy w innych źródłach. Samodzielne wpisy o zaskakującej treści szybko wydadzą się podejrzane. Dodatkowo można sprawdzić autora posta i przejrzeć jego inne publikacje.

Nim udostępnimy dalej newsa, co do którego nie mamy pewności o jego prawdziwości, oceńmy ryzyko. Ile może nas kosztować propagowanie kłamstwa? Czy stać nas na taki ruch. A może lepiej to skonsultować z ekspertami branżowymi i opiniami z rynku?

Załóż konto i monitoruj media



Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*



14 czerwca 2024, Robert Sadowski

Oświadczenie o statusie dużego przedsiębiorcy

Niniejszym oświadczamy, że posiadamy status dużego przedsiębiorcy w rozumieniu art.4c ustawy z dnia 8 marca 2013 r. o przeciwdziałaniu nadmiernym opóźnieniom w transakcjach handlowych.

7 czerwca 2024, Robert Sadowski

Webinar IMM: „Jak stworzyć skuteczną kampanię digital PR?”

Instytut Monitorowania Mediów zaprasza na webinar „Jak stworzyć skuteczną kampanię digital PR?”, w którym gościnnie wezmą udział Wojtek Mazur, CEO & Founder i Agata Piechota, Content Marketing Specialist z agencji Elephate. Wydarzenie poprowadzi Robert Sadowski, Digital Marketing Manager w IMM. Webinar odbędzie się we wtorek 18 czerwca o godz. 12:00.

10 maja 2024, Robert Sadowski

Najbardziej opiniotwórcze media dekady – raport IMM

Najbardziej opiniotwórczym medium dekady w Polsce został Onet. W latach 2014-2023 redakcja była cytowana 236,6 tys. razy. Drugie miejsce należy do stacji RMF FM z liczbą 209,1 tys. wzmianek. Na trzeciej pozycji uplasowała się Rzeczpospolita, na którą inne redakcje powoływały się 199,5 tys. razy.

21 marca 2024, Robert Sadowski

Rozwój grupy kapitałowej IMM

W styczniu br. Instytut Monitorowania Mediów SA objął kontrolny pakiet udziałów w PSMM Sp. z o.o. i tym samym w Newton Media Polska Sp. z o.o. oraz wykupił 100% udziałów Newspoint Sp. z o.o. W wyniku podjętych działań Grupa IMM, której współwłaściciele reprezentują wyłącznie polski kapitał, istotnie się poszerzyła.

31 stycznia 2024, Robert Sadowski

Rzeczpospolita najbardziej opiniotwórczym tytułem mediowym 2023 roku

W ubiegłym roku polskie media najczęściej powoływały się na informacje podawane przez Rzeczpospolitą. W 2023 roku dziennik zacytowano łącznie 33,9 tys. razy – podaje Instytut Monitorowania Mediów, który publikuje cykliczny raport „Najbardziej opiniotwórcze media w Polsce”. Na drugim miejscu w rankingu znalazł się TVN24, który inne tytuły cytowały 33 tys. razy. Wirtualna Polska zajęła trzecie...